Moja przygoda z gryzoniami zaczęła się w wieku szkolnym, kiedy jeszcze rzetelna wiedza o nich nie była tak dostępna jak obecnie. Zresztą nawet teraz przekopanie się przez dziesiątki stron tworzonych przez ludzi bez podstawowej wiedzy może być problematyczne.
Jako mała, dumna posiadaczka chomików popełniłam wszystkie możliwe błędy, poczynając od kupna w sklepie zoologicznym dwóch osobników oraz trzymania ich w jednej, nieodpowiedniej klatce z prętowymi piętrami, kończąc na kolbach ze sztucznie barwionymi chrupkami i wapienku.
Niedawno zdecydowałam się powrócić do opieki nad gryzoniami i takim sposobem na początku 2014 roku w domu pojawił się Lolo - chomik syryjski, którego kupiłam w nieistniejącej już (pseudo)hodowli. O dopisku w nawiasie przekonałam się dopiero później. Lolo przez rok żył w złych warunkach mieszkalnych (około 2250cm2, choć na upartego 2400, co tak czy siak było za mało).Twierdziłam, że większa klatka się nie zmieści, bo nie ma na to miejsca i koniec. Na mojej upartości cierpiał zwierzak.
I co? W końcu klatka się zmieściła, wystarczyło trochę przesunąć komodę. To był przełomowy moment, który spowodował, że zaczęłam znacznie poważniej podchodzić do opieki nad chomikiem. Jego śmierć była dla mnie czymś bardzo trudnym, ale otwierającym oczy do końca. Do wszystkich, którzy upierali się przez długi czas lub nadal upierają się przy za małych klatkach: spróbujcie spojrzeć umierającemu zwierzęciu w oczy i powiedzieć mu, że większa się nie zmieściła, więc musiał się męczyć. Albo inne wymówki, dalekie jednak od mojej: że żal było pieniędzy, czasu, energii. Że ledwo mógł się poruszać, bo przecież jest mały, że bolały go plecy, bo większych kołowrotków nie było w sklepie stacjonarnym, że jadł byle co, bo tak było najtaniej, że żył byle jak, bo nikomu nie chciało się starać albo że mu nie pomożemy, bo do weta jest za daleko. Chomik, mysz czy jakikolwiek inny domowy pupil to członek rodziny, żywa istota, której los zależy tylko i wyłącznie od opiekuna. Jeżeli kogoś to nie rusza albo przerasta jego możliwości, nie powinien mieć zwierząt i mówię to szczerze.
Jako mała, dumna posiadaczka chomików popełniłam wszystkie możliwe błędy, poczynając od kupna w sklepie zoologicznym dwóch osobników oraz trzymania ich w jednej, nieodpowiedniej klatce z prętowymi piętrami, kończąc na kolbach ze sztucznie barwionymi chrupkami i wapienku.
Niedawno zdecydowałam się powrócić do opieki nad gryzoniami i takim sposobem na początku 2014 roku w domu pojawił się Lolo - chomik syryjski, którego kupiłam w nieistniejącej już (pseudo)hodowli. O dopisku w nawiasie przekonałam się dopiero później. Lolo przez rok żył w złych warunkach mieszkalnych (około 2250cm2, choć na upartego 2400, co tak czy siak było za mało).Twierdziłam, że większa klatka się nie zmieści, bo nie ma na to miejsca i koniec. Na mojej upartości cierpiał zwierzak.
I co? W końcu klatka się zmieściła, wystarczyło trochę przesunąć komodę. To był przełomowy moment, który spowodował, że zaczęłam znacznie poważniej podchodzić do opieki nad chomikiem. Jego śmierć była dla mnie czymś bardzo trudnym, ale otwierającym oczy do końca. Do wszystkich, którzy upierali się przez długi czas lub nadal upierają się przy za małych klatkach: spróbujcie spojrzeć umierającemu zwierzęciu w oczy i powiedzieć mu, że większa się nie zmieściła, więc musiał się męczyć. Albo inne wymówki, dalekie jednak od mojej: że żal było pieniędzy, czasu, energii. Że ledwo mógł się poruszać, bo przecież jest mały, że bolały go plecy, bo większych kołowrotków nie było w sklepie stacjonarnym, że jadł byle co, bo tak było najtaniej, że żył byle jak, bo nikomu nie chciało się starać albo że mu nie pomożemy, bo do weta jest za daleko. Chomik, mysz czy jakikolwiek inny domowy pupil to członek rodziny, żywa istota, której los zależy tylko i wyłącznie od opiekuna. Jeżeli kogoś to nie rusza albo przerasta jego możliwości, nie powinien mieć zwierząt i mówię to szczerze.
Dlaczego blog?
Nie jestem ekspertem. Chciałabym jedynie, aby małym ogoniastym żyło się lepiej, żeby ludzie, świadomi potrzeb danego gatunku, byli gotowi na dobre zmiany. Wierzę, że będzie nas coraz więcej i wielu osobom uda się uniknąć moich błędów.